STRES INWESTORÓW
Rok 2007 zapamiętamy chyba do końca życia! Po kilkuletnim spokoju na działce w czasie naszego urlopu letniego ekipa murarska uwijała się z Antałkiem. Niestety - ten rok to tzw. "boom budowlany", więc stresu było co nie miara. W związku z tym, że mieszkamy za granicą, ekipa miała wejść odpowiednio wcześniej, by w czasie naszego dwutygodniowego pobytu w kraju zakończyć prace murarskie i wpuścić cieśli do wykonania dachu. Nasi murarze mieli jednak niezły poślizg - weszli o jakieś półtorej miesiąca później i dach widzieliśmy wtedy już tylko ze zdjęć! To były niesamowite przeżycia - nasza ekipa ciągnęła kilka budów na raz i trzeba było ich po prostu pilnować, by nam nie uciekli! Dobrzy z nich byli fachowcy, na to nie mogę narzekać, ale trochę niesłowni. Z drugiej jednak strony - każdy chciał wykorzystać to, co dawała mu okazja - ludzie bili się wtedy o ekipy, o materiały i o wszystko! Niezłe przeboje mieliśmy właśnie z cieślą - słownie dogadaliśmy się co do terminu i ceny wykonania dachu - wszystko było "dograne". Niestety, gdy pojawiliśmy się w kraju i udaliśmy do pana cieśli, ten oznajmił nam, że nie ma na stanie drzewa, a cena materiału i jego usługi wzrosła o 100 %. To był dla nas szok! Na szczęście z ekipą murarską 8 miesięcy wcześniej spisaliśmy dokładną umowę co do czasu wykonania i ceny - z pierwszego się nie wywiązali, ale z drugiego już musieli. Mój mąż zjechał wówczas całe Pomorze w poszukiwaniu odpowiedniego drzewa na dach - nigdzie nie było! W końcu wrócił do naszego miasta i tam - w jednym ze składów - dostał to, czego przez tyle dni szukał po całym województwie. Ekipa murarska poleciła nam swojego cieślę - panowie zrobili nam daszek, mój tata i teść nadzorowali roboty, a my czekaliśmy w domu już tylko na zdjęcia! Taka budowa na odległość to naprawdę nic przyjemnego! Dobrze, że wcześniej mieliśmy zakupione pustaki na cały dom, choć i tutaj nie obyło się bez niespodzianek, gdyż trzeba było trochę materiału dokupić na sam koniec - w 2007 roku cena suporeksu sięgała u nas 18 zł za pustak, a my kilka lat wcześniej daliśmy po 4 zł za pustak. Materiał leżał na działce, jednak w czasie tego szaleństwa dostaliśmy sygnał, że część pustaków została po prostu ukradziona, dlatego nam potem zabrakło! Ciekawe, co by się stało z naszymi pustakami, gdybyśmy dalej się nie budowali - aż strach pomyśleć!!!
Mimo tych wszystkich przeżyć i stresu potem mogliśmy cieszyć się z tego, co mamy - dom wybudowali nam dobrze, dokładnie i bez fuszerki, a to przecież najważniejsze! Kolejny urlop wiosenny w 2008 roku postanowiliśmy wykorzystać nieco inaczej - odpocząć od budowy. Zrobliśmy tylko przyłącze wody i wyprowadziliśmy z domu rury do kanalizacji. Nie chcemy jeszcze wracać, więc z tą budową aż tak się nam nie spieszy, choć nie ukrywam, że dla mnie każda nowa rzecz zrobiona w domu to ogromna radość!