ROK 2007 - ZACZYNAMY BUDOWĘ!
Sporo czasu minęło zanim nasze ławy, które leżały już odłogiem, doczekały się dalszego rozwoju wypadków. Myśleliśmy już nawet, żeby sprzedać działkę, ale te wszystkie ceregiele związane z wybieraniem projektu, z załatwianiem pozwoleń itd. studziły nasze pomysły. Za dużo serca i zaangażowania w to włożyliśmy, aby ot tak sprzedać nasze marzenia! Uzyskanie pozwolenia na budowę wcale nie było takie łatwe, gdyż po drodze wystąpiły błędy ze strony urzędników. Dotyczyły one kąta nachylenia dachu - zamiast 45 stopni jakiś dowcipniś wpisał w projekcie zagospodarowania przestrzeni kąt nachylenia dachu 45 % - to zupełnie zmieniało postać rzeczy i nasz projekt nie mógł uzyskać zgody na budowę! Walczyliśmy z urzędnikami prawie rok - pisząc nawet list do samego Wojewody Pomorskiego - w końcu się udało - jakąś tam uchwałą zmieniono błędne 45% na 45 stopni!
W 2006 roku mąż wyjechał za granicę - wciąż nie chciał myśleć o kredycie, a praca w szkole nie pozwalała na to, by wybudować się z oszczędności! Po roku dołączyłam z synem do męża i wtedy dopiero zaczęliśmy odkładać normalne pieniądze na budowę naszego małego domu!
Tak więc wszystko zaczęło się w rok po wyjeździe z kraju i tak do dziś budujemy bez kredytu i na odległość. Nie jest to łatwe, ale też nie mamy żadnego obciążenia finansowego - budowa podzielona jest na etapy i każdy urlop spędzony w Polsce obfituje w kolejne wydarzenia z życia naszego Antałka. W kolejnych postach postaram się przedstawić te etapy za pomocą zdjęć - bo to jest najbardziej obrazowe. Planujemy powrót za około 2 lata i wtedy będziemy już mieszkać w wykończonym domu.