Wspominałam już wcześniej, że podczas ostatniego urlopu dowiedzieliśmy się o tym, że nasz dach jest do naprawy.
Jak dotąd, nigdy nie byliśmy na urlopie zimą. Nie raz lataliśmy do kraju w marcu, ale po raz pierwszy zastała nas iście zimowa aura.
Na początku byliśmy zrozpaczeni tą pogodą, ponieważ planowaliśmy ocieplać poddasze i podłączyć gaz do domu, wstawiając już kocioł gazowy.
Szybko się jednak okazało, że padający śnieg pomógł nam zbadać sprawę naszego dachu.
Dekarze to jedna z nielicznych ekip, z których jesteśmy w pełni niezadowoleni. Mąż wyrzucił "fachowców" już w trakcie wykonywania prac, a główny wykonawca podesłał nam wówczas innego podwykonawcę. To, że dachówka była brzydko położona, to jedno - od momentu położenia pokrycia dachowego mieliśmy już trzy poprawki. Jednak szkody, jakie to położenie spowodowało - to drugie.
Wyobraźcie sobie, że po wejściu do domu okazało się, że krokwie w niektórych miejscach są wilgotne, a w najmniejszym pokoju, w którym są tylko okna dachowe zastaliśmy ... śnieg
Zaprosiliśmy na budowę właściciela firmy, od którego kupiliśmy materiał i który zagwarantował nam położenie dachówki i naszego kierownika - miało dojść do porozumienia - wciąż mamy jeszcze gwarancję na ten dach ( kończy się ona już w lipcu).
Wykonawca nie przysłał jednak ekipy w umówiony dzień, nie odbierał też telefonów, aż w końcu mąż się zdenerwował i zaprosił do nas rzeczoznawcę.
I wtedy poznaliśmy prawdę o naszym dachu - cała dachówka do rozebrania, łaty od nowa do przybicia, obróbki okien dachowych i komina do poprawki, czyli od A do Z SPARTACZONE
Ręce nam opadły, ponieważ mąż zaczął prace związane z ocieplaniem, kupił materiał... Wszystko na nic
Rzeczoznawca zaznaczył, że żadne poprawki na nic się tutaj zdadzą - trzeba przełożyć dachówkę, a na to najwyraźniej właściciel firmy nie chce się zgodzić .
Poszliśmy do prawnika i czekamy - to prawnik prowadzi nam teraz tę sprawę. W najgorszym wypadku pójdziemy z panem B. do sądu.
Nie będę na razie wymieniała nazwy firmy i nazwiska tego pana - o sprawie będę Was informowała na bieżąco. Na koniec wystawię opinię firmie, dzięki której mamy takie przeboje z dachem.
Nigdy bym nie pomyślała, że może nam się przydarzyć coś takiego. Na początku byłam załamana, ale potrzebowałam czasu, by wszystko sobie przemysleć.
Na szczęście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - nie zdążyliśmy dotąd ocieplić poddasza. Wyobrażacie sobie, co by się działo z wełną? Po kilku latach grzyb w domu murowany!!!
Jestem dobrej myśli i naprawdę mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy
Na poprawę humoru pokażę Wam, jaki czajnik sobie ostatnio sprawiłam:
http://inspiracjenaemigracji.blox.pl/2013/04/Design-w-kuchni.html
Pozdrawiam ciepło wszystkich zaglądających i proszę Was - trzymajcie mocno kciuki za nasz dach Postaram się w najbliższym czasie wrzucić też jakieś zdjęcia.
Kasia
SPROSTOWANIE - Kochani, reklamacji podlega pokrycie dachu, a nie jego konstrukcja - co do samej konstrukcji rzeczoznawca nie miał żadnych uwag. To dekarze spartaczyli robotę. I przestrzegam - źle położona dachówka może wyrządzić naprawdę duże szkody!!!