TROCHĘ PRYWATY, CZYLI NEWSY Z D.......
Kochani, dawno nic nie pisałam, bo i nie miałam o czym. Dół mnie ogarnął, jak sobie uświadomiłam to, ile nam jeszcze do urlopu zostało .
Marazm, nuda i ciągłe oczekiwanie, a do tego problemy dnia codziennego...
Poza tym na własniej skórze dowiedziałam się, do czego może doprowadzic blogowica - zaniedbanie rodziny i zapuszczenie mieszkania - oto skutki kilkugodzinnego siedzenia na blogu (every day).
U nas wiosna - kupiłam bratki, gladiole i inne byliny, które mam zamiar jutro wsadzic, tymczasem żonkile pięknie już zakwitły, a tulipany za tydzień, dwa też powinny cieszyc mnie swoim widokiem - uwielbiam kwiaty, ale nie za bardzo lubię prace w ogrodzie, dlatego głównie sadzę byliny i zazdroszczę naszej Joasi jej cudnego ogrodu!!!
Mam jednak nadzieję, że z czasem polubię grzebanie w ziemi .
Wczoraj dzwoniliśmy do naszego tynkarza - zmartwił nas tym, że jest w bardzo złej kondycji zdrowotnej i dopiero w połowie kwietnia powie nam, czy da radę obrobic nasze okienka - mam nadzieję, że do tego czasu jego stan się polepszy i znowu zagościmy go w Antałkuu - jest naprawdę świetnym fachowcem, chcieliśmy prosic go też o to, by zrobił nam gładką elewację domu - zobaczymy w maju.
Kochani, przez najbliższe kila tygodni znowu rzadko będę tu zagladac - od soboty mam gości z Polski - teściową, potem przylatuje szwagierka i jeszcze moja mama. Niedługo nasza rodzinka się powiększy, gdyż moja siostra jest w ciąży i w każdej chwili możemy miec nowego członka rodziny - będzie zamieszania, oj, będzie, ale dzięki temu czas do urlopu szybciej mi zleci!!!
W związku z odwiedzinami naszej rodzinki od kilku dni pucuję zapuszczony zimą domek - takie wiosenne porządki .
Ostatnio, na poprawę humoru, kupiłam sobie dwie kolejne pierdółki do przyszłego domku - wymarzoną dużą latarnię i skrzyneczkę na klucze do wiatrołapu.
LATARNIA:
SKRZYNECZKA NA KLUCZE:
Jak widac, u mnie naprawdę nic się nie dzieje, ale cieszę się, że mogłam dodac ten wpis, żeby Was pozdrowic .