DEPRESJA POURLOPOWA :(
Kochani, jestem załamana, dlatego się nie odzywam . Nie dośc, że w dniu wyjazdu nasz dach był nieskończony, to teraz jeszcze jestem tak zalatana, że nie mam nawet czasu do Was zajrzec!
Co tu dużo pisac, ekipa dekarska okazała się beznadziejna! Po raz pierwszy trafiliśmy na pseudofachowców!
W ciągu dwóch tygodni dekarze nie byli w stanie uporac się z dachem, który nie ma nawet 200 metrów kwadratowych . Pogoda dopisała, więc nie można na nią winy zwalic - padało zaledwie 3 razy w przeciągu tego czasu i całe szczęście, że był ten deszcz, bo dzięki temu zobaczyliśmy, że nasz dach przecieka!
Wiem, że robota była podwójna, bo trzeba było papę przesmarowac lepikiem, ale za to mąż zapłacił extra pieniądze - niestety, dał im tę kasę za dodatkową robotę z góry i zaraz potem zaczęły się problemy - mąż cały czas siedział z nimi na dachu i patrzył im na ręce. Gdy tylko wyjechał gdzieś coś załatwic, oni od razu przestawali smarowac - kładli dachówkę na nieposmarowany dach! Bawili się z nami w kotka i myszkę do momentu, gdy w dniu naszego wyjazdu mąż ich nie wyrzucił z budowy!!!!
Zabrakło mu cierpliwości - ludzka podłośc nie zna granic - dotąd nie spotkaliśmy się z czymś takim, a nasz dom powstał przecież głównie na urlopach!
Od wczoraj teściowa stoi na straży i pilnuje nową ekipę przysłaną przez firmę REM-DOM - podobno jutro dach ma byc w końcu skończony!
Szczerze mówiąc, nikt z nas nie spodziewał sie takiego obrotu sprawy, najważniejsze jednak, że dach nie przecieka!
Wkrótce wkleję aktualne zdjęcia z ostatniego dnia pobytu w Polsce, na fotki z całości sama muszę poczekac.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie! Dziękuję Wam za ciepłe słowa i trzymane kciuki !
Mimo tych wszystkich problemów z dachem spędziliśmy fantastyczny czas w Polsce i nie obyło się bez łez na lotnisku . Już strasznie tęsknię......................................................