Muszę zapamiętac tę datę - 05.01.2011 - otóż dzisiaj w końcu podpisaliśmy umowę na zakup okien do naszego Antałka .
Bardzo się z tego powodu cieszę, ponieważ długo przymierzaliśmy się do kupna okien - oczywiście z kilku powodów - najpierw trwały poszukiwania odpowiedniej firmy, potem zastanawialiśmy się nad tym, czy warto inwestowac w okna z potrójną szybą, problem z oknem łukowym, a po drodze kilka razy zmieniany był jeszcze ich kolor!
Niby tylko głupie okna, a ile z nimi problemów i zamieszania!!!
Nie wspomnę już o tym, ile e-maili dostałam od Vetrexu, bo my ciągle byliśmy niezdecydowani - a to cena za wysoka, a to okucia nie takie, a to z łukiem problem, a to może by jednak podzielic, a może ze szprosami byłoby lepiej - urwanie głowy .
Wczoraj to już myślałam, że się rozpłaczę, gdy Tomek powiedział mi, że powinniśmy się jeszcze wstrzymac z tymi oknami, bo kto tego będzie pilnował, jak nas nie będzie, że nam powybijają szyby, że z oknami piwnicznymi kłopot, bo będzie je zalewac - masakra i wiecie co - miałam już to wszystko gdzieś - i w nerwach powiedziałam mu, żebyśmy sobie te okna darowali!
Tomek długo chodził w tę i z powrotem, myślał, przekonywał, że on chce dobrze, że też chce w końcu wstawic te okna, ale z nimi możemy miec więcej problemów niż mamy teraz itd.
Ja wiem, że on ma rację - tak to jest z budową na odległośc - o wszystko człowiek się boi, ale sam fakt, że podjęliśmy decyzję budowy domu na odległośc, to już jest spore ryzyko i wyzwanie, prawda?
Ja już taka jestem, że jak powiem A, to muszę także powiedziec i B - nie może nasz Antałek dłużej tak marniec bez okien, a poza tym ja chcę spac w czasie urlopów w naszym domu
Zatem wczoraj późnym wieczorem zdecydowaliśmy się ostatecznie na zakup okien - bez okna łukowego - i to jest w tym wszystkim pozytywne - dziś rano szwagier męża wpłacił zaliczkę w naszym imieniu i podpisał umowę (wcześniej dostaliśmy wszystkie dokumenty drogą e-mailową) - koszt 12.914 zł (z oknem łukowym wyjdzie ok. 14 tysięcy).
Powiem Wam, że taka budowa na odległośc to człowieka wykańcza psychicznie, a ja zdecydowanie wolałabym zakasac rękawy i pomęczyc się fizycznie na budowie, dac upust swoim nerwom, obawom, ale na razie muszę inaczej się wyładowywac!
W każdym razie, jestem dziś przeszczęśliwa i teraz już czas może leciec z górki na pazurki, bo pod koniec kwietnia wstawiamy wymarzone winchesterowe okna
Pozdrawiam Was cieplutko i przesyłam pozytywną energię